Według niektórych historyków ocena sensu Powstania Warszawskiego z dzisiejszej perspektywy nie podlega jednoznacznej ocenie. Przeważa pogląd, iż, nie można uznać heroicznego zrywu jako klęski, gdyż ówczesna tragiczna sytuacja Polski na arenie międzynarodowej nie dawała KG AK większego wyboru.
Pamięć o powstaniu po roku 1945 była przez lata zakłamywana, wymazywana i wręcz zawłaszczana przez komunistyczne władze. Kiedy namiestnicy Moskwy w Polsce poruszali temat warszawskiej insurekcji to jedyną słuszną siłą, która stawiła opór niemieckim okupantom był twór pod enigmatyczną nazwą Armia Ludowa. W tym samym czasie według „dzielnych bojowników o wolność i demokrację” Armia Krajowa stała z bronią u nogi z małymi przerwami na mordowanie i rabowanie pozostałych przy życiu Żydów. Jak bezzasadne oraz krzywdzące są te wyssane z palca kłamstwa nie ma co pisać, gdyż każdy kto zna chociaż w stopniu podstawowym historię Powstania Warszawskiego wie, jak było naprawdę. Rok 1989 to początek odbudowy narodowej pamięci historycznej, który to proces trwa do chwili obecnej. Wydawać by się mogło, że oto nadszedł czas na rzeczową, racjonalną dyskusje o zasadności i realnych skutkach Powstania Warszawskiego. Nic bardziej mylnego! Z roku na rok jakakolwiek racjonalna krytyka trwającej 63 dni nierównej, krwawej walki bohaterskiego miasta staje się wręcz synonimem zdrady narodowej. Paradoksalnie walcząc o prawdę staliśmy się zakładnikami kłamliwego wręcz obrazu tragedii, której lukrowany obraz w niczym nie uzmysławia młodemu pokoleniu czym tak naprawdę dla Polski była hekatomba Warszawy.
Profesor Jan Ciechanowski w jednym z wywiadów tak wspominał początek powstania: „Już podczas powstania zastanawialiśmy się, jak to się stało, że doszło do jego wybuchu. Poszliśmy w bój bez broni. Gdy 1 sierpnia moja kompania nacierała na gmach Sejmu, na 170 ludzi mieliśmy 3 karabiny, 7 pistoletów, 1 pistolet maszynowy strzelający tylko ogniem pojedynczym i 40 granatów. Jak zobaczyliśmy, że właściwie nie mamy broni, to pytaliśmy dowódcę: z czym do gości? Ale byliśmy zdyscyplinowanymi żołnierzami – na rozkaz stanęliśmy do walki i na rozkaz ją zakończyliśmy” [link] .
Kolejny fragment wspomnień dotyczy walk o Fort i Park Traugutta, które w pierwszych dniach Powstania próbowali zdobyć żołnierze ze Zgrupowania Żaglowiec: „W jednym miejscu kozioł hiszpański jest odstawiony. W tę przerwę w zasiekach „Beton” wprowadza swoich chłopców i kozłem hiszpańskim zastawia to niespodziane przejście. W tym momencie seria dosięga strz. „Józka” (Zbigniew Hanczulski), który przed godziną zgłosił się ochotniczo do oddziału. Chłopcy zabierają zabitego i przypadają do ziemi w gęstych krzakach rosnących wokół starego fortu. Leżą w odległości 60 metrów od stanowisk nieprzyjaciela. Nie mają ani jednego pistoletu czy nawet karabinu. Całe ich uzbrojenie stanowią 64 granaty. Nie mogą nimi jednak dosięgnąć nieprzyjaciela” [1]
Z upływem czasu broni przybywało, jednak rąk zdolnych unieść oręż było coraz mniej euforia pierwszych dni również odeszła w zapomnienie. Jak więc rozmawiać o Powstaniu Warszawskim, jak dotrzeć z przekazem do tej części młodego pokolenia, dla którego jedyną znaną datą historyczną jest rok 966, rok, w którym Polska wybrała cywilizację opartą na greckim kanonie piękna, prawie rzymskim oraz Biblii. Przede wszystkim poprzez prawdę historyczną, gdyż prawo do tejże prawdy jest nam należne bezwarunkowo. Nie przyniesie nikomu ujmy ani tym bardziej wstydu mówienie zarówno o błędnych decyzjach osób odpowiedzialnych za wybuch powstania jak i ofiarnym poświęceniu połączonym z niezwykłym poczuciem spełnienia obowiązku wobec Ojczyzny. Zrozumienie konsekwencji wyboru może być tak potrzebną w dorosłym życiu umiejętnością podejmowania właściwych decyzji. Niekoniecznie czarno biała wizja dziejów własnego Narodu nie zrobi nikomu krzywdy a wręcz przeciwnie może zachęcić do zgłębiania historii, którą przecież tworzyli i tworzą zwykli ludzie. Powstanie Warszawskie niesie ze sobą przekaz, iż prawo do wolności to również prawo do pracy na rzecz Ojczyzny oraz prawo do dyskusji nad jej historią z jej wszystkimi wadami oraz zaletami. Pochylając głowy w szacunku i zadumie, pamiętając o poległych żołnierzach oraz cywilach, troszcząc się o żyjących jeszcze powstańców warszawskich pamiętajmy, że powiedzenie historia magistra vitae nie jest li tylko pustym frazesem.
Na zakończenie warto przywołać fragment jakże wymownego wiersza autorstwa Cypriana Kamila Norwida:
„Coraz to z Ciebie jako z drzazgi smolnej
Wokoło lecą szmaty zapalone
Gorejąc nie wiesz czy stawasz się wolny
Czy to co Twoje będzie zatracone
Czy popiół tylko zostanie i zamęt
Co idzie w przepaść z burzą.
Czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament
Wiekuistego zwycięstwa zaranie?”
J.O
[1] S. Podlewski, Wolność krzyżami się znaczy Warszawa 1989 Ośrodek Dokumentacji i Studiów Społecznych s. 311
[2] https://literatura.wywrota.pl/wiersz-klasyka/37054-cyprian-kamil-norwid-po-to-wlasnie.html dostęp z dnia 30.07. 2020