ArtykułyGłówna

Wywiad z nietęczową osobą LGBT

Nazywasz się osobą transseksualną. Co to dokładnie oznacza?

Oznacza to ni mniej, ni więcej, że postrzegam siebie jako kobietę. Coś poszło nie tak na etapie rozwoju płodu, inaczej ukształtowała się chemia mózgu i hormonów i mam co mam. Nie wchodząc w terminy, które zostały omówione już na wielu innych źródłach, najprościej jak się da – jestem jak kobieta uwięziona w męskim ciele. Nie wynika to z żadnej traumy, niezdrowej sytuacji rodzinnej, jakiegoś wychowania, czy czynników kulturowych. Nie ma też podłoża erotycznego (w przeciwieństwie do tego, co podpowiada panujące skojarzenie z ogólnym określeniem trans). Niestety pod tym słowem „trans” (którego używa się skrótowo, żeby nie musieć doprecyzować kim się jest) ludzie kojarzą zarówno fetyszystę, który rozsyła fotki w rajstopach żony i wystawia mało przystojne ogłoszenia w sieci, miłośnika niewinnego crossdressingu, czyli po prostu przebieranek dla samej zabawy itp. itd. Wszystkie te osoby lądują pod parasol literki t, robiąc dość spore zamieszanie wśród ludzi, którzy kompletnie nie wiedzą jak rozumieć wszystkie te określenia. Podsumowując, osoby transgender/transseksual postrzegają swoja przynależność i tożsamość w zgodności z płcią przeciwną niż ich biologiczna. I tylko w imieniu takich osób chcę się wypowiadać, przysłaniając płaszczykiem milczenia tych, którzy szukają różnego rodzaju chwilowych doznań. Staram się budować pozytywny PR takiej osoby.

Część aktywistów LGBT próbuje powiązać osoby trans z innymi mniejszościami seksualnymi. Dlaczego?

Możemy jedynie snuć domysły. Nikt nie przyzna się wprost, ale po zachowaniu aktywistów nie sposób o wrażenie, że nie chodzi im o żadną społeczność. Według mnie to próba totalnej zmiany obyczaju, a taka zmiana wymaga ofiary. Czy osoby homoseksualne są prześladowane? Codziennie mijam je w moim mieście i nie spotkałam się z żadną agresją w ich kierunku, tak naprawdę jesteśmy przyzwyczajeni do ich obecności i nie interesuje nas kto z kim chce żyć. Natomiast facet w sukience zawsze będzie budził emocje. Niekoniecznie wrogie, ale tak naprawdę nie wiadomo jak zareagować, nie wiadomo co powiedzieć dziecku, gdy zapyta czemu ten pan wygląda jak pani. Cieszy mnie, że po lekturze mojego bloga dużo osób heteronormatywnych przyznało, że zaczyna lepiej patrzeć na takie osoby, ale wciąż obrazki z parad miłości budzą więcej strachu niż pozytywnego PR. Więc aktywiści potrzebują osób, na których podstawie można wykazać, że prześladowanie trwa. Co ciekawe sojusz LGBT nie jest oparty na żadnym wspólnym mianowniku. Nie ma postulatu, który byłby spójny, lesbijki raczej nie uważają trans za równe sobie kobiety, geje częściej mają ubaw gdy już widzą taką osobę. Nie jedna z nas doświadczyła tego w klubach LGBT. Co więcej, określenia takie jak homoseksualiści czy biseksualisci mówią o orientacji seksualnej, nie tożsamości płciowej, jak jest w przypadku trans. Nie chodzi nam o to kim jesteśmy zainteresowani, tylko kim chcemy być postrzegani. To bardzo trudne do obrony i przedstawienia w korzystnym świetle. To nie tylko udowadnianie kim jesteśmy w środku, ale też walka z oddzieleniem słowa trans od skojarzeń erotycznych, bardzo obecnych w przemyśle erotycznym. Nie ma dnia żeby ktoś nie liczył na łatwy stosunek ze mną i nie wysyłał mi dwuznacznych propozycji, dziwiąc się później, że trans odmawia i jest oburzona. Pytają mnie później „jak to, przecież jesteś trans”. Jestem, ale oznacza to, że chcę być postrzegana jako ona, chcę tak żyć i przekreślić wcześniejsze życie, a nie to, że jestem łatwą okazją skupioną na łóżkowych przygodach. Niestety również wielu fetyszystów określa się mianem trans i psują opinię takim jak ja. Wracając do sedna – potrzebują męczennika, potrzebują trans.

Jak wygląda codzienność osoby transseksualnej? Mam na myśli szkołę, pracę, rodzinę.

Nie ma złotej zasady. Każda i każdy z nas jest trochę inny. Na pewno częścią wspólną jest dysforia, więc wstręt do własnego ciała i poczucie jego niezgodności/niekompatybilności. Ma ona różne natężenie, czasami jest znośna, a czasami trudno spojrzeć w lustro. Każdy z tym problemem musi opracować własny sposób na radzenie sobie z tym. Bardzo dużo osób świetnie sobie radzi. Ja sama niweluję nieco napięcie organizując sobie dni, które spędzam w kobiecej roli, ale to jedynie półśrodek, który choć trochę daje możliwość bycia sobą. Za każdym razem nawet mnie dziwi naturalność kobiecej ekspresji, która włącza się automatycznie. Każdego dnia świadomość męskiej roli i wewnętrzna dyscyplina hamuje kobiece zachowanie, co stało się już elementem podświadomości i nie muszę kontrolować tych odruchów, ale jest mocno obciążające. Koniec końców należy pamiętać, że to nie jest schizofrenia i konflikt dwóch osób w jednym umyśle. Ja to to ja, należy dążyć do tego żeby zsynchronizować w sobie cechy męskie i żeńskie. Jestem nią, nawet gdy z mojego wyboru nadal wyglądam jak on i ubieram męskie stroje. Nie znam osoby transgender i nie słyszałam o takiej, która nie próbowałaby zaprzeczyć temu problemowi i żyć w zgodzie z biologiczną płcią. Ale wypierany problem wraca, a wtedy jest dużo trudniejszy do opanowania. Najgorzej gdy ktoś wymięka w sytuacji, gdzie tkwi już w małżeństwie czy rodzicielstwie. Dlatego ja powiedziałam żonie długo przed ślubem, dokładnie wiedziała z kim się wiąże i pokochała mnie w całości. Głównie dla niej podjęłam decyzję o pozostaniu nim, poświęciłam cześć siebie z miłości do najbliższych i miałam wystarczająco dużo czasu żeby nauczyć się męskiej roli. Codziennie jednak zazdroszczę trochę biologicznym kobietom, że są nimi, ale nie jest to już takie dotkliwe. Moje myślenie jest bardziej kobiece niż męskie, często w ciągu dnia zwracam uwagę na damskie rzeczy. Radość w oczach żony i dzieci rekompensuje wysiłek. Trochę jak batwomen. Muszę jednak przyznać, że doskonale rozumiem tych, którzy decydują się na korektę płci i jeśli odbywa się ona w zgodzie z własnymi przekonaniami i nie uderza w zobowiązania rodzinne, jestem ostatnią osobą, która będzie krytykowała taką decyzję.

Jaki problem określiłabyś jako najbardziej dotkliwy w życiu Twoim i/lub osób transseksualnych?

Dysforia. Nie tylko świadomość, że biologia zrobiła błąd, ale ogromna chęć zmiany tego stanu. Oddałabym wiele za życie jak inne kobiety, ale dokonałam takiego, a nie innego wyboru. Dałam słowo żonie, że będę jej mężem dopóki śmierć nas nie rozłączy i moje slowo ma moc. To nie tak, że narzekam na swój los. Mam za sobą etap buntu na tym punkcie. Ale pragnień nie uśpisz.

Czy są osoby w Twoim otoczeniu, które Cię rozumieją i wspierają?

Do 18-ego roku nie miałam nikogo i zero możliwości na „kobiecy dzień”. Jestem więc dość twarda w byciu nim. Kosztowało to wiele dni, gdzie nie nadawałam się do życia, stan bliski depresji. Pamiętam radość z pierwszych relacji online, bo zyskałam pewność, że takich jak ja jest więcej. Pierwszymi osobami, które się dowiedziały byli najbliżsi przyjaciele i dziewczyny, z którymi budowałam głębsze relacje. Dziś grono poinformowanych jest większe. Dużo nauczyłam się od koleżanek. Pozuję jako modelka amatorka w ramach hobby, więc wiedzą także studia foto, z którymi robiliśmy projekty. Salon kosmetyczny gdzie dbam o siebie itp. Ale wciąż jest to temat tabu. Muszę być ostrożna, bo mogłoby to zagrozić mojej rodzinie, a nie chcę narażać ich na nieprzyjemności. Mogłoby to też odbić się na mojej karierze czy relacji z klientami. Mam dość duże grono zaufanych osób. Myślę, że to tak samo istotne jak dla osób nietransseksualnach, wszyscy potrzebują wsparcia i bliskości. Dziś patrzę na to z dużo większym luzem, ale wciąż ostrożnie. Akceptuję to jaka jestem i mam spokój sumienia odnośnie mojego wyboru pozostania nim dla bliskich. Oczywiście nie manifestuję przesadnie mojej kobiecości. Wiem, że gdy idę do pracy wszyscy oczekują męskiego wyglądu, gdy reprezentuję się jako ojciec, mam wyglądać jak ojciec itp. I nie mam o to pretensji, należy respektować ogólnie przyjęte zasady. Czy to coś złego, że zmagam się z czym się zmagam, czy że czasem wyjdę w sukience? Nie wydaje mi się i zauważyłam, że reszta społeczeństwa też raczej nie zwraca tak mocno na to uwagi. Oczywiście można trafić na grupkę kiboli i nie wyjść cało z takiego spotkania. Mnie na szczęście się to nie przytrafiło. Staram się, żeby niepowołane osoby nie dowiedziały się o tym, ale podejrzewam, że gdyby poznały moją historię i podejście do tematu, nie miałyby nic przeciwko. Pracując nad blogiem zamierzałam udowodnić, że społeczeństwo heteronormatywne, w większości konserwatywne, może zaakceptować kogoś takiego jak ja i nawet polubić. Poznali moją historię, uzasadnienie odczuć i wyborów, a teraz cieszą się ze mną gdy chwalę się nowym ciuchem czy udanym wyjściem w damskiej odsłonie. Wielu deklaruje, że zmieniłam skutecznie ich podejście do osób trans. Może po prostu do tej pory wielu manifestowało, a nikt nie opowiedział o co chodzi.

Czy kontaktują się z Tobą inne osoby trans? Np. deklarują, ze mają problem i pytają jak go rozwiązać?

Nie, raczej nie. W większości te osoby ulegają środowiskom LGBT i ich ideologii. Pamiętaj, że pracuje się nad osobami od młodych lat. Wzór wygląda tak:

  1. Trzynastolatek zastanawia się, czy czasem nie jest trans
  2. Rodzice tego nie akceptują i nawet nie chcą z nim gadać
  3. Znajduje grupę wsparcia w necie
  4. Na grupie dowiaduje się o całej ideologii, że jest ok i że powinien buntować się wobec „transfobicznej rodziny”
  5. Nasiąka jedyną słuszną solucją, że powinien iść w stronę korekty
  6. Wszyscy motywują i wspierają zaimki, których chce uzywać

Jak środowiska aktywistów LGBT odbierają Twoją aktywność i Twoje podejście do życia jako osoby transseksualnej?

Gdy sugerowałam na takich grupach, że młoda osoba powinna bardzo dobrze przemyśleć i skonsultować temat, to mówią że jestem transfobem, a gdy zapytałam kiedyś czy ktoś próbował poświęcić się dla bliskich i pozostał w męskiej roli to jeszcze bardziej mnie zaatakowali. Znam tylko kilka osób trans myślących jak ja. Napisały do mnie prywatnie i nie chcą się ujawniać.

Jakie jest największe zagrożenie w życiu osoby trans?

Jak nie stawia się sobie granic to trans natura potrafi przejmować kontrolę i domagać się coraz więcej. Często czytałam o schematach gdzie mąż tak bardzo cieszył się z tego, że żona akceptuje jego transseksualizm, że zaczynał coraz częściej funkcjonować jako kobieta i w końcu oświadczał, że chce korekty.

Ale Ty sobie radzisz?

Ja mam większą stabilność uczuć nie przeszkadza mi aż tak jak wyglądam bo wiem że jestem nią, żona też wie. Czuję się trochę jak aktor w męskim świecie. Podświadomość już sama wprowadza męskie ruchy i nawyki tak, żeby nic damskiego nie rzucało się w oczy. Dostarczam bliskim solidnego faceta, często bardziej konkretnego niż wielu zwykłych mężczyzn. W młodości zapytałam siebie jakie męskie pudełko będzie dla mnie akceptowalne, jeśli mam pozostać nim bo tego potrzebują bliscy i jakie pudełko mogę prezentować żeby nie czuć się z nim tragicznie. Więc dobrze wiem czego oczekuje się od chłopa. Bycie nią jest trudniejsze.

Co chciałabyś przekazać osobom trans, które próbują się odnaleźć?

Żeby nie spieszyły się z radykalnymi krokami i bardzo uważnie obserwowały siebie. Często problem myślenia o sobie w kategorii trans wynika z wielu rzeczy, np. traumy, problemów na etapie dorastania, relacji z rodzicami. Pamiętajmy, że zjawisko to dotyczy naprawdę znikomego odsetka populacji. Moim zdaniem należy też mieć na uwadze dobro osób, które są nam najbliższe. Chociaż jeśli rodzina akceptuje wybór korekty, lekarze potwierdzają diagnozę i kwestie światopoglądowe nie stoją z tym wyborem w sprzeczności, pozostaje mi tylko życzyć dobrych efektów korekty.

Prowadzisz bloga, dla kogo jest ten blog i gdzie go można znaleźć?

Jak wszystko dzisiaj, na Facebooku. Blog Trochę nie tęczowa, który jest dostępny pod tym linkiem.

Rozmowę z Alicją Zonik przeprowadził Arkadiusz Lutowski

Zdjęcie : Profil Alicji Zonik

Komentarze

  1. super tekst!

  2. Drogie Osoby (sic!)

    Nie macie nawet pojęcia, jak wiele szkód wyrządzacie, tworząc tego rodzaju tekst. Proszę, spójrzcie w oczy wszystkim dzieciakom z podstawówek i liceów, które są w swoich szkołach prześladowane i wyszydzane za to, że próbują pokazać, kim są tak naprawdę. Próbują być sobą: kobietą lub mężczyzną, bo taka też jest ich tożsamość, ale nie ciało. One nie mają jeszcze pojęcia o istnieniu „organizacji” i „ideologii” (swoją drogą zapoznałem się z tekstem wychodzącym od definicji słowa „ideologia”: https://lacinska.pl/2020/06/14/ideologia-lgbt-i-jej-postulaty/ i uważam, że Pana wywód jest sprzeczny z logiką, ponieważ nie analizuje Pan tam wszystkich aspektów definicji, a posługuje się Pan wyrwanym z kontekstu krótkim wycinkiem). Tym właśnie dzieciakom, o których przed chwilą wspomniałem i które są nieakceptowane przez społeczeństwo, a co gorsze, przez własnych rodziców, proszę powiedzieć, że nie ma prześladowań, jeśli chodzi o tożsamość seksualną czy orientację (bo tak, to nie jest to samo!). Gwarantuję, że mówienie w eter jest dużo łatwiejsze niż powiedzenie tego w twarz osobie, która jeszcze wiele nie rozumie, która bardzo potrzebuje wyjaśnienia i wsparcia, by wyjść z ciemności, w której jest. A jeśli chodzi o naukowe źródła – takie naprawdę naukowe, podające dane neurobiologiczne, ale też innego typu, np. statystyki podające odsetek osób dyskryminowanych w Polsce (i nie tylko), bardzo chętnie służę.

    Pragnę jeszcze nadmienić – tu do całej redakcji lacinska.pl, że powołują się Państwo na takie ideały jak:
    „13. Nawyk bycia ostrożnym w wyciąganiu wniosków. Ciągły rozwój i badanie oceny sytuacji. Dokonujesz oceny i rozróżniasz wartość, a następnie sprawdzasz; masz na uwadze własną prognozę w celu porównania, jak bardzo jest ona odległa od tego, co tak naprawdę ma miejsce, albo w jakim stopniu jest zgodna z tym, co wyjdzie na jaw.
    14. Potrzeba sprawnego i krytycznego myślenia/osądu”.
    W tym kontekście o jedno proszę: podajcie mi choć jeden artykuł, podczas tworzenia którego naprawdę respektujecie te zasady.

    1. Z Twojej wypowiedzi wynika, że chcesz powiedzieć, że Alicja Zonik jako osoba trans nie powinna współtworzyć takiego tekstu, aby nie urazić innych osób trans. Dobrze rozumiem?

      1. Nie, z mojej wypowiedzi zupełnie nie wynika to, że p. Alicja nie powinna współtworzyć tego tekstu. Cieszę się, kiedy osoby transpłciowe zabierają głos w swojej własnej sprawie, bo zaczynają być silniejsze i mówią same za siebie. Napisałam ni mniej, ni więcej jak to, że niektóre wspominane w wywiadzie kwestie są po pierwsze nieprawdziwe, po drugie krzywdzące. Jeśli jednak wyraziłam się niejasno, pozwolę sobie zacytować kolejne passusy, wypisując dokładnie kwestie, które budzą co najmniej bardzo poważne wątpliwości.

        „Czy osoby homoseksualne są prześladowane? — Codziennie mijam je w moim mieście i nie spotkałam się z żadną agresją w ich kierunku, tak naprawdę jesteśmy przyzwyczajeni do ich obecności i nie interesuje nas kto z kim chce żyć”.
        Posłużę się danymi z czasów, w których powstał wywiad, żeby było to aktualne na tamten czas: wg raportu stworzonego przez Centrum Badań nad Uprzedzeniami oraz Wydział Psychologii UW: 1/3 osób planowała wyjazd z kraju ze względu na dyskryminację, 20,6% osób LGBT+ straciło kogoś bliskiego ze względu na swoją nieheteronormatywność (w tym 23% osób trans ze względu na swoją tożsamość płciową). 53% badanych doświadczyło przestępstwa z nienawiści. Duży procent osób doświadczał dyskryminacji w pracy czy od pracowników służby zdrowia. Zachęcam do przeczytania raportu w całości – https://kph.org.pl/wp-content/uploads/2021/12/raport-maly-2019-2020.pdf. Wspaniale, że rozmówczyni nie doświadczyła dyskryminacji lub prześladowań (choć kiedy pisze o niedwuznacznych komentarzach, nie jestem pewien), ale użycie czasownika liczby mnogiej sugeruje tu, że odnosimy się do ogółu społeczeństwa, który jest tolerancyjny, a niestety polskie społeczeństwo, jak pokazują badania ma w tej sferze całkiem sporo problemów.

        „Część aktywistów LGBT próbuje powiązać osoby trans z innymi mniejszościami seksualnymi” i dalej „aktywiści potrzebują osób, na których podstawie można wykazać, że prześladowanie trwa.”
        Bardzo chętnie zobaczyłabym dane, na podstawie których pada to pierwsze stwierdzenie. Co do drugiego – dodałam link do odpowiednich informacji – ani społeczności Centrum Badań nad Uprzedzeniami, ani Wydziału Psychologii UW nie można zaliczyć do „wojujących aktywistów”, do których to, jak rozumiem, Państwo się odnosicie, a mimo to w swoim raporcie piszą o całkiem dużym procencie „męczenników trans”.

        „Czy kontaktują się z Tobą inne osoby trans? Np. deklarują, ze mają problem i pytają jak go rozwiązać”?
        Tu w zasadzie chodzi mi o cały fragment, aż do ostatniego, szóstego punktu.
        1. „Trzynastolatek zastanawia się, czy czasem nie jest trans” – poprawiłabym w ogóle na nastolatek, ale zastanawianie się, czy jest trans… cóż, polemizowałabym, jako że spora część nastolatków w mniejszych miejscowościach nie miała się możliwości zetknąć się w ogóle ze zjawiskiem. Bardziej doświadczają tego, że między tym, jak się czują, a jak wyglądają, jest duży rozdźwięk. I jasne, próbują to rozwikłać. Czasem po omacku, samodzielnie, czasem z pomocą zaufanych osób, a czasem rzeczywiście, zgłaszają się do rodziców, którzy zwykle tego nie akceptują (tak odsetek rodziców wspierających jest niewielki).
        3. „Znajduje grupę wsparcia w necie”; „4. Na grupie dowiaduje się o całej ideologii, że jest ok i że powinien buntować się wobec „transfobicznej rodziny”; „5. Nasiąka jedyną słuszną solucją, że powinien iść w stronę korekty” – jeśli ten internet ma, a jednak zwróciłabym uwagę, że statystyki pokazują, że na początku 2023 r. 4,80 mln osób w Polsce (11,6 proc.) nie miało dostępu do internetu. W 2020 roku ta liczba mogła być jedynie wyższa. Taki nastolatek po pomoc uda się dopiero po 18 r.ż., jeśli pójdzie na studia lub wyjedzie, a jeśli nie – trudno przewidzieć, co się stanie. W lepszej sytuacji są rzeczywiście osoby z miast, które dostęp do internetu mają. Na szczęście często trafiają do różnych fundacji, w których pracują psycholodzy i seksuolodzy mający jednak trochę większe – a przede wszystkim naukowe – pojęcie niż ja czy Państwo. Ludzie, przecież nikt dziecku operacji nie zrobi od razu! Są blokery dojrzewania, które pozwalają odroczyć decyzję i najczęściej od tego się zaczyna. Jeśli ktokolwiek uruchamia terapię hormonalną przed ukończeniem 18 lat, są to naprawdę pojedyncze przypadki, ale, jak każde inne, po wydaniu co najmniej kilku opinii niezależnych lekarzy.
        6. „Wszyscy motywują i wspierają zaimki, których chce używać” – a to dlaczego jest takie złe? Jeśli nastolatek jest gotowy na taką tranzycie społeczną, może w tzw. prawdziwym życiu sprawdzić, czy funkcjonowanie jako osoba płci przeciwnej to jest właśnie to. Kiedyś zresztą jednym z wymogów do rozpoczęcia terapii hormonalnej był „test realnego życia” i osoba co najmniej przez rok musiała funkcjonować pod imieniem i zaimkami docelowymi. Pomijając fakt, że test był opresyjny, po prostu był. A dziecko/nastolatek/dorosły, który dokonuje tranzycji społecznej (bo tak, to jest jeden z wielu poziomów) ma możliwość doświadczenia siebie jako „ja”, którym się czuje – i wtedy być może nie będą potrzebne operacje. To jest sprawdzenie tego, czego osoba tak naprawdę potrzebuje.
        Podsumowując cały ten passus, wsłuchałabym się jednak w głos dzieci, bo to jednak są osoby, a nie przedmioty – tu, mam wrażenie, że ich głos został zbagatelizowany, bo przecież pójdą za radą głupich ludzi, co to zrobią im tylko pranie mózgu. To jest bardzo bolesne i krzywdzące uproszczenie, zarówno dla dzieci, jak i grup wsparcia, które w dużej mierze są prowadzone bardzo rzetelnie.

        „Jakie jest największe zagrożenie w życiu osoby trans?
        Jak nie stawia się sobie granic to trans natura potrafi przejmować kontrolę i domagać się coraz więcej”.
        Oj, Szanowni Państwo, kłania się Freud ze swoimi popędami. Wychodząc od nawet nieco starszej definicji słownikowej W. Doroszewskiego „(1) człowiek […] 1. „Homo sapiens, najbardziej rozwinięta istota żywa z rzędu naczelnych, mająca — w odróżnieniu od zwierząt — zdolność myślenia, mówienia, wytwarzania narzędzi produkcji i posługiwania się nimi w pracy kolektywnej”. Podkreślam tutaj zwłaszcza „ma zdolność myślenia”. W mózgu istnieje kora mózgowa odpowiadająca m.in. za podejmowanie decyzji planowanie działań czy przewidywanie konsekwencji. Wniosek z tego taki, że, o ile ta część mózgu jest sprawna (i używana przez osobę), człowiek ma wszelkie narzędzia do tego, by móc podejmować decyzje i przewidywać jej konsekwencje. Znaczy wie, że jeśli podejmie się np. raz czy drugi funkcjonowania jako płeć przeciwna w środowisku, w którym obraca się każdego dnia, nie pozostanie to bez echa. Wie też (np. uświadomiony przez lekarzy), że gdyby podjął się terapii hormonalnej, pewne procedury są już nieodwracalne. Podejmując decyzję, godzi się na pewne konsekwencje. Zakładając, że mamy do czynienia ze świadomym użytkownikiem mózgu, naprawdę nie zakładałbym z góry, że w momencie kiedy podejmuje jedną decyzję w kierunku tranzycji, to nagle chce więcej i więcej, i nie zastanawia się nad kolejnymi etapami. Proces tranzycji to nie nałóg. Każdy etap jest zwykle poprzedzony długimi rozważaniami dot. środowiska, w którym się funkcjonuje, rodziny i bliskich (swojej, jeśli w ogóle jest w życiu osoby transpłciowej i nie odcięła się) i osoby partnerskiej (jeśli ktoś jest w związku), aspektów dot. własnej fizyczności, tego, czy przy występujących u danej osoby chorobach to jest bezpieczne… Można o wiele dłużej wymieniać.

        Chcąc być dokładna, rozpisałam się. Konkluzje jednak są dwie:
        1) p. Alicja Zonik ma swoje indywidualne doświadczenie i dobrze, że o nim mówi, ale jeśli chce mówić o innych ludziach transowych, naprawdę proszę o ważenie każdego słowa, bo to temat niezmiernie delikatny, zwłaszcza dla młodych ludzi, które na początku czują się jak alieni, odmieńcy, nic niewarci, śmiecie itd. – można przytaczać tu wiele podobnych rzeczowników z gabinetu terapeutycznego. Kiedy nastolatek czyta o tym, że jego potrzeba funkcjonowania w społeczeństwie jako osoba o płci, z którą się utożsamia, jest w jakimś stopniu zła lub że przesiąka ideologią (proszę zauważyć, że to słowo w swojej definicji ma przekształcenie świata, a więc wydźwięk negatywny), z którą nigdy nie miał do czynienia, to jak on się poczuje? Nastolatki we współczesnym świecie i tak już mają pod górkę, a nastolatki trans… to jest droga przez mękę – mierzenie się nieustannie nie tylko ze swoim ciałem (dysforią) i poczuciem odrzucenia, obcości ze strony wielu osób i grup rówieśniczych, ale też ogromnym niezrozumieniem, dlaczego jest jak jest i dlaczego mnie to spotyka.
        2) tam, gdzie mamy do dyspozycji twarde dane, nie bazujmy na własnych odczuciach i doświadczeniach, które, jak widać, mogą być jednostkowe, bo się nam poszczęściło (czego naprawdę p. Alicji gratuluję i kibicuję, by nigdy w jej życiu i życiu jej rodziny nie miała miejsca żadna dyskryminacja). Proponuję powoływanie się na naukowe i statystyczne kwestie, bo jeśli opinia minie się z prawdą, to, w momencie kiedy trafiamy na czytelników trochę bardziej znających temat, tracimy na wiarygodności w ich oczach (poza tym wspominałem już punkty 13. i 14., na które się Państwo powołują i de facto o tym traktują).

        1. Na samym początku chcielibyśmy podziękować za Twoje komentarze, a szczególnie za to, że wypowiedzi nie są nastawione na emocje. Natomiast weź pod uwagę, że artykuł jest wywiadem z Alicją Zonik, która ma takie, a nie inne przeżycia. Z definciji nie miała to być treść mająca charakter naukowy, oparty o badania.

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *